Trzecia nad ranem to czas gdy ludzie normalni śpią. Ja obudziłem się na pierwszy dźwięk dzwonka. Kawa w kubek i w drogę. Moim celem były "szumy" na Tanwi w Rebizantach. Byłem o czwartej i okazało się że 15 minut za późno. Ale skoro już tu jestem to postaram się coś zrobić bodaj jeden kadr. Wnet się okazało że słońce szybko się wspina po nieboskłonie i pojawiają się pasy światła które psują mi moje wyobrażenie o kadrze. Tak więc niemal biegiem ruszyłem wzdłuż rzeki szukać kadru. Czy mi się udało, nie wiem.
Wracając znad rzeki, w ostatniej chwili zobaczyłem stadko dzików uciekające od drogi. Opodal w trawach zobaczyłem ogromniaste uszy Lochy. Była ogromna. Gdy dobiegły do niej to zwolniły i sobie powolutku już weszły w las. Potem udałem się do Puszczy Solskiej (jeszcze puszczy). Poszedłem na łąkę i idąc śladem wydeptanym w trawie zobaczyłem łanię jedną, drugą, trzecią. Skubały sobie spokojnie trawę. Ja nadchodziłem od słońca.
Co jakiś czas podnosiły głowy i rozglądały się. Gdy doszedłem na 30 metrów zobaczyłem że jest jeszcze z nimi młody byczek oraz dwa cielaczki. Zrobiwszy zdjęcia, schyliłem się i powoli odszedłem. Jelenie opodal żerowały dalej.