Dziś kolejny dzień poszukiwań małych zas... ;) Chłodniej się nieco zrobiło i polazłem kaczym krokiem na śródleśną łąkę. Bzyczenia było też mniej. Upały dały popalić nie tylko ludziom, ale i zwierzętom. Sarna ani jeleń na łące nie odpoczywały. Cicho i głucho było. Wracając drogą pod baldachimem z gałęzi drzew wysokich usłyszałem dudnienie, jakieś werblowanie. To dzięcioł czarny okazał się tym muzykantem w złotej poświacie zachodzącego słońca (mam nadzieję że to uchwyciłem). Siedział ptaszysko wysoko na dębie Florianie zwanym i nieskrępowany i nie płoszony tłukł swym wielkim dziobem w suchy już konar tego giganta, pomnika natury w Roztoczańskim Parku Narodowym.