Wydawać by sie mogło, mi się tak wydawało. Że za sobą mamy już ciągłą szarugę listopad przypominający. No niestety jeszcze nie ma stabilnej pogody, a co za tym idzie bohaterowie moich fotografii, towarzysze nocnych zasiadek też żerują dość niestabilnie. Wydawać by się mogło, mi sięe tak wydawało, że im głębsza noc tym więcej nietoperzy będzie. Aha. Figę mi pokazały. Barometr maja lepszy ni cała NASA i ESA razem wzięte. Na początku bum, latały jak opętane, wszędzie było ich pełno oczywiście nie tam gdzie miałem skierowany obiektyw. Patrzyłem zachwycony na ich akrobacje niczym z na myśliwce w bitwie o Anglię. Były Imelmany i świece i nurkowanie nagłe, już myślałem że się przeliczył jeden z drugim. Tuż nad wodą 5 może 10 centymetrów lot wyrównywały by w jednej sekundzie wystrzelić pionowo w górę po łakomy kąsek. Miałem widok wspaniały a w tle, rozbrzmiewały echa egzystencjalne kaczek, łabędzi, tylko sarny ze swoimi oczami w kształcie migdałów jak duchy zmierzały w tylko sobie znanym kierunku. Nadszedło moment kiedy nietoperze pojawiły się tam gdzie ich oczekiwałem z utęsknieniem. Nie wszystko poszło jakbym sobie tego życzył, w końcu życie to nie koncert życzeń. Jest już kompletnie ciemno, miało być ich coraz więcej, a było mniej. Nastała cisza zupełna. Nuda, nic się niedzieje, nuda. Zaczynam sie pakować. Wszystko mokre choć deszczu nie było. U schyłku nocy, gdy już byłem w łóżku nadszedł deszcz. To dlatego nietoperze na początku żerowały jak opętane.
Nietoperz nocek rudy
wtorek 22 lipca 2025r.