Mały rudzielec w wielkim lesie.
Było późne popołudnie, nadzwyczaj słonecznego września. Temperatura tego dnia była bardzo przyjemna do zasiadki pod baldachimem rozłożystej dużej jodły. Nic nie zapowiadało tego co miało nastąpić kilka godzin później. Jelenie były w szczycie swojej godowej aktywności. Ich ryki rozlegały się na wszystkie strony świata. Powietrze aż drżało od ich miłosnych wyznań. Lecz, to nie jelenie szlachetne były naszym fotograficznym celem. Naszym obiektem fotograficznym było stworzenie "milion" razy mniejsze. Tym razem zabrałem ze sobą zwykły termometr spirytusowy by sprawdzać temperaturę otoczenia i zachowanie tych małych stworów. Słońce chyliło się już bardzo ku zachodowi. Temperatura była jeszcze przyjemna +17 stopni. Nastąpiła noc, pełna strachów słyszalnych i tych niesłyszalnych. Puszczyk zwyczajny począł patrolować swój rewir gwiżdżąc co chwilę. Z drugiej strony druga sowa się odezwała. nawet myszy leśne się pochowały i zamilkły. Po chwili która trwała dla tych wieczność drobiazgów sowy umilkły. Tylko jelenie wciąż ryczały. Zerkam ukradkiem na termometr, nie jest źle +15. Pojawia się orzesznica, prędka jakby nie jedna, nie dwie sowy na nią polowały ale cała eskadra. Po chwili, pojawia się znowu, spokojniejsza już. Zapewne pierwsze jej pojawienie było testem na obecność drapieżnika. Nie zapominajmy też o łasicy która choć jest drobna i długa jako sznurówka, to jest bardzo skutecznym drapieżnikiem. Teraz, niespiesznie w samym środku leszczyny orzesznica wybiera języczkiem, łapką drobne jakieś chrząszcze czy inne owady. Bo przecież jakoś trzeba zimę przetrwać. Na szczycie patyczka odrobina orzeszka kusi tę drobną istotę by dopełnić posiłek czymś kalorycznym. Ten uroczy rudzielec wiedząc że wystawia się na atak na "otwartej" przestrzeni chowa pyszczek i oczka w wyszczerbionej części leszczyny. Wyszła. Nie przeszkadza jej błysk lampy błyskowej. Skubie swymi drobnymi ząbkami tego orzeszka. Zerkam na termometr, +10.5. Spektakl przyrody tak bardzo skrywany przed naszymi oczami niebawem się zakończy.
Jeszcze chwila. +10 C, a rude stworzonko robi się coraz mniej ruchliwe. Temperatura spada do +9, Powieki robią się coraz cięższe. Jest poniżej 9 stopni. Oczy zamknęła, ale miarowo oddycha.. W tym momencie szuram stopą po igliwiu. Stworzonko otwiera oczy i umyka w ciemność. Zdarza się w naturze że popielica czy koszatka, albo orzesznica zostaje zaskoczona nagłym spadkiem temperatury i spada z gałęzi. W takich wypadkach trzeba delikatnie zwierzaczka przenieść pod stertę liści po drzewem. Lub trzeba taką stertę stworzyć z suchych liści.
Fot. Bijas Robert. 2023
Wszelkie prawa autorskie zdjęć i tekstu zastrzeżone.