Żmija zygzakowata (Vipera berus).
Wyjazd nie był typowo przyrodniczy, o nie. Fotografowaliśmy obiekty czasów minionych z okresu drugiej wojny światowej. Bunkry, mogiły żołnierzy naszych i obcych. Najsmutniejsze były mogiły małych dzieci. Fotografii jeszcze nie udostępnię gdyż materiał jest redagowany.
Miałem marzenie sfotografować żmiję zygzakowatą (Vipera berus). Idąc w jedną stronę uważnie patrzyłem pod nogi. Wiedziałem że One mogą tam być. Po wykonaniu powierzonych mi zadań i odpoczynku wracaliśmy powoli. Słońce przemiarzało nieboskłon miło ogrzewając plecy. Wiedziałem że do słońca One wyjdą. Zbierając grzyby wypatrywałem tych z zygzakami na plecach. Kolezanka szła przede mną po lewej ja po prawej. Nagle zobaczyłem kijek którego tu wcześniej nie było. krzyknąłem Stój! Nieruszaj się. Poprosiłem o mój plecak, jako że już byłem złachany jak koń po westernie. Mówię do koleżanki zobacz żmija, wtedy znalazłem się na ziemi na przeciw mojego marzenia. Naprzeciw żmiji zygzakowatej, nawet słoneczko zaświeciło jej się na głowie. Niestety miałem tylko krótki obiektyw. Z każdym kliknięciem spełniałem swoje marzenie. Niestety żmija nie była zbyt duża, ale i tak byłem szczęśliwy. Sfotografowałem Żmiję zygzakowatą, Huuurrrra!